Kiedyś podczas wycieczki górskiej Karol Wojtyła wstąpił do gazdy po mleko. Ciekawy gazda zapytał:
- Wyśta skąd?
- Z Krakowa. – odparła Karol Wojtyła
- A coście za jedni?
- Kardynał.
Gazda popatrzył na strój i rzekł:
- Wyśta taki kardynał, jaki ze mnie Ojciec Święty!


Karol Wojtyła, będąc na wycieczce z seminarzystami, przed nocą zapukał do klasztoru sióstr Klarysek, aby prosić o nocleg.
- Kto tam? – zapytała siostra.
Wasz pasterz. – odrzekł kardynał Wojtyła.
Siostra spojrzała na dorosłego mężczyznę w turystycznym stroju. Szybko zamknęła bramkę i krzyknęła:
- Ja Wam dam pasterza!


Kiedyś pociąg, którym jechał wykładowca KUL, ksiądz Karol Wojtyła, spóźnił się. Czekający na egzamin studenci - wobec braku egzaminatora - rozeszli się. Pozostał tylko jeden ksiądz, który nie znał Wojtyły - nie chodził na jego wykłady, a do egzaminu przygotowywał się z pożyczonych notatek. Po dwóch godzinach wpadł niewiele starszy od zdającego, zziajany Wojtyła. Ksiądz student, ucieszony, że nie będzie sam zdawał, zapytał:
- Stary, ty też na egzamin?
- Na egzamin - przytaknął ksiądz Wojtyła.
- Facet się spóźnia, wszyscy się rozeszli, a ja czekam, bo muszę zdawać dzisiaj - wyjaśnił student.
- A co nie znasz Wojtyły? - zapytał nowoprzybyły.
- Nie, to podobno nudny facet, nie chodziłem na jego wykłady, mówili, że bardzo abstrakcyjne i bardzo trudne - tłumaczył student.
Od słowa do słowa rozmowa przekształciła się w... powtórkę materiału. Wojtyła pytał, słuchał i tak jasno tłumaczył zawiłe problemy filozoficzne, że student powiedział w pewnym momencie:
- Stary, jaki ty jesteś obkuty! Proszę cię, kiedy przyjdzie ksiądz profesor, nie wchodź przede mną na egzamin, bo po tobie na pewno obleję.
Jakież było jego przerażenie, kiedy usłyszał:
- Daj indeks, jestem Wojtyła.
Ksiądz zdał na czwórkę z plusem.


W trakcie jednej z wizytacji parafialnych biskupa Wojtyłę witał mały chłopiec, który mówił tak cicho, że biskup poprosił go, by postarał się mówić nieco głośniej, bo nic nie słyszy. Wtedy chłopak krzyknął gromkim głosem:
- Jak nie słyszysz, to się nachyl!.
Wojtyła posłuchał. A kiedy przyszedł czas na homilię, powiedział:
- Jeden z najmłodszych przedstawicieli waszej wspólnoty parafialnej przypomniał mi, że mam się nachylić, aby usłyszeć to, co chcecie mi powiedziaeć. Otóż ja, moim posługiwaniem pasterskim właśnie pochylam się nad wami...


Pewnego razu Karol Wortyła wybrał się na samotną wycieczkę w góry. Ubrany sportowo, wyglądał tak, jak wielu innych turystów. W trakcie wędrówki spostrzegł, że zapomniał zegarka, podszedł więc do opalającej się na uboczu młodej kobiety i już miał zapytać o godzinę, gdy ta uśmiechnęła się.
- Zapomniał pan zegarka, co?
- A skąd pani wie? - zapytał zaskoczony Wojtyła.
- Z doświadczenia - odrzekła - Jest pan dziś już dziesiątym mężczyzną, który zapomniał zegarka. Zaczyna się od zegarka, potem proponuje się winko, wieczorem dansing...
- Ależ proszę pani, ja jestem księdzem - przerwał jej zawstydzony Wojtyła
- Wie pan - odpowiedziała rozbawiona nieznajoma - podrywano mnie w różny sposób, ale na księdza to pierwszy raz.